101#. Z kolei na rower, przesiadkę miałam

to tak by popatrzeć na mój nowy awatar, duży rozmiar.
Nagłówek idzie na konkurs na ujawnionych. Rewolucja w cieniowaniu :3






Z kolei aktualnie muszę zrezygnować na rzecz "Cudownej pogody na rower".

Technika jest inna. Pracochłonniejsza ale mi się podoba.

Powiedzcie co wy o niej sądzicie? Wolicie tą czy poprzednią?

ZAPOWIEDŹ



Ważna zapowiedź, mało jednak wniosków.

Khem, khem, khem.


Pierwszy raz w tym roku zapragnęłam poruszyć temat kopiarstwa. Grzecznie nie chcą? Będzie boleśniej.

Niedawno zajrzałam na blog należący do niejakiej Liliana2511 i zauważyłam dziwny fakt. Wcześniej upominałam ją o pospisywanie stocku z włosami i się uwarunkowała. Tym razem jednak nie. O co chodzi zapytacie? O to:


Powiem tak. Zauważyłam i stwierdziłam "Jeju, ta skóra pod sukienką ma jaśniejszy odcień, czemu gdzieniegdzie na skrajach są czarne wypełnienia?" Chwilę potem dotarło. Sukienka została skopiowana ode mnie:

Sukienka została tylko ucięta przy dekolcie, widać złamany kod wzoru. Ludzie tacy jak pani Liliana strasznie mnie deprymują. Niby a fiu fiu. I:
Zrobiłam z nudów nowy nagłówek. 
jakieś ceny wywoławcze, kradzież czasu, brak szacunku. Trudno. Ja zawsze daję jedną szansę w tym przypadku komentarz. Jeżeli nagłówek nie zniknie z bloga, zgłoszę do admina i ochrzczę sławetnym miejscem na nowopowstającej CZARNEJ LIŚCIE BADZIEWIAKÓW.

Mój pierwszy i nieostatni stock


kliknij na obrazek i ściągnij pędzel mojego autorstwa. 

Nie wymagam dopisków, że ode mnie bo wiem ile z tym jest chrzanienia się, jednak miło mi będzie jeżeli ktoś mi powie że ściągnął w komentarzu tutaj.

Napewno działa w photoshopie cs3, przetestuj jak możesz czy i w innych.

Chcecie więcej?



Filmowy zakątek: "Limitless"

No, wybaczcie - czy ja w kwietniu przy rewolucji nie zapowiadałam "felietonu"? Co nikt nie przypomniał?


Jestem Bogiem (Limitless) (2011)

Opis:
Jest mężczyzna o imieniu Eddy - przegrany - stracił miłość, niespełniony pisarz i całkowicie bez kasy. Pewnego dnia otrzymuje od znajomego który jest dilerem NZT, tabletkę która podobno uaktywnia 100% mózgu. Zażywa. No i życie odkręca się o 180 stopni. Nasz bohater, który był kompletnym pustakiem staje się atrakcyjny, inteligentny, lingwistyczny - po prostu geniusz. Problemy zaczynają się, gdy pragnie kolejnej tabletki by znów "Być Bogiem". Diler jednak zostaje zamordowany. Lecz no cóż, sprytny Eddie wykrada tableteczki i zaczyna nowe, idealne życie. Bogaci znajomi? Świetna praca? Odzyskana miłość? No może miłość nie do końca, ale romansów się nasnuło. Jednak takie życie niesie za sobą poważne konsekwencje. Zwłaszcza, gdy dowiaduje się o skutkach odstawienia NZT, a pudełeczko z magicznymi pastylkami zaczyna świecić pustkami.

Soundtrack:
Dla mnie, wszystkie piosenki dobrane do soundtrack'u są genialne. Dosłownie. Playlisty z utworami dobranymi do filmu mogę niewyłączać. Zwłaszcza Walking oraz Howlin' for you.


Dobór aktorów:

Zdecydowany plus, Robert DeNiro jako zły biznesmen, Bradley Cooper jako nasz główny narkobohater. Nie mogę zapomnieć i o Thomas'ie Arana który świetnie grał strasznego typa.

Moja opinia:
Nie mogę powiedzieć, że film mi się niepodoba. Mogę go uznać wręcz za jeden z lepszych, jakie w swoim życiu widziałam. Według mnie, sama idea filmu jest ciekawa. Musze dodać, że przy nauce, często mam taką myśl "Jak by to było cudownie, mieć NZT i mieć to już w małym placu.".

Zdjęcie: filmweb.pl
tekst: własny

Ocena: 9/10

A wy oglądaliście? Może niedługo? Jak się podoba pierwszy felieton?


100#. Jubileusz, to mało powiedziane



Trzy piętra tortu. (od dołu)
1. Dżungla z koronką. - ku chwale moim wyczynom z fauną i florą w tle, koronka bo elegancja.
2. Niebo, gwiazdy i chmury - ku chwale zachodom słońca, gwiazdom i rozlicznym chmurkom.
3. Motyle, które ćmią - ku chwale klposom graficznym.

A teraz pora by zobaczyć prawdziwą graficzkę nr 100. Już czuje stres.

(kliknij w czytaj dalej)

99#. Ostatnie dwie cyfry, to straszne TT^TT

Ja nie chcę pisać trzech cyfer :c Co jak dojdę do 666? Narysuję doll szatana? To mnie przeraża. Jakbym robiła nagłówki po rok jeden, to by było ich więcej niż żywot przeciętnego człowieka. Będę tą grafikę wspominać. TT^TT Marcelq dopomóż.

Na uprzedzenie przed tym że jakowoż kopiuję:
a tu moje wykonanie:


Zrobiłam dwie wersje sukienek, ale wybrałam do 5 wersji nagłówka czarną sukienką.

Tu 5 wersji nagłówka
łąki, góry lasy pola.

tło zajumane z gry pt"Grimm tales: The bride"

tu dla Charczerki "A panie chcą to kupić?" w naszym wsiowym miejscu

na plaży z jakąś trawką

bez tła. Tak ubogo :c
Sumując proszę, oto mój ostatni 2 cyfrowy wypocinek :C

Muza:


Opinie?

98#. Wysokie liczby mnie przerażają bo są takie matematyczne.

98. Czego mi ta liczba nie mówi? Osobiście mam wrażenie że wyraża moją końcówkę urodzenia, jest taki windows co jest 98. Wikipedia mi za to opowiada o tym, że w 98 roku n.e.:

  • 27 stycznia – Trajan został rzymskim cesarzem.
Kim jest Trajan do cholewy? Czemu kojarzy mi się z wirusem internetowym?
  • Powstały Germania i Agricola Tacyta
Kto to jest Tacyt, i czym jest Agricola?

  • Zmarł Apoloniusz z Tiany, filozof (ur. 2)
Nie mam bladego pojęcia kim jest, ale miał fajne imię.
  • 27 stycznia zmarł Nerwa, cesarz rzymski (ur. 30).
to mi tłumaczy czemu wybrano Wirusa!


Chyba lepiej mi nie wnikać w historię, chyba, że jest to najukochańsza moja historia Watykanu i Papieży. O tym to ja bym powiedziała, ale nie chcę urażać uczuć religjnych, niech się we mnie podusi. Może kiedyś coś palnę.



Nagłówek, za który jeszcze nie doczekałam się umówionej zapłaty. Niestety. Poza jest niepowtarzalna, bo choć wciskam wam kit, że to łapa siostry to moja łapa przymocowana do mozajki z 2 zdjęć. Dwóch rzadko spotykanych zdjęć do tego.

Jak dostanę zapłatę cenzurka zniknie, bez jaj.



Piosenka miała być smutna, i łzawna. Nie jestem co do tego pewna. Nie lubię jak się tłoku wpiernicza tutaj :c

Co sądzicie? Jak moja mama stwierdzacie, że moja łapa dodana jest infantylna?

"Eden"- drugi rozdział


Rozdział 2
- Proszę zostawić kartki na ławkach, i skierować się w stronę dworca. Wywołamy każdego za nie dłużej niż czterdzieści pięć minut.
Najpierw wywoływali najstarszych. Nie wracali. Po nie dłużej niż 10 pierwszych minut dosiadł się do mnie mężczyzna. Na oko 47 lat. Siwizna na czubku głowy, zakola. Gdzieniegdzie pierwsze przebarwienia skóry i zmarszczki.
- Nie ufaj im. Oni wszyscy są w to wmieszani. - Mrugnął okiem i wszedł do sali, i on nie powrócił.
Byłam może 35. Napewno nie wcześniejsza. Wróciłam do sali. Robot powiedział mi tylko parę zdań.
- Masz IQ 140. Wykryliśmy u Ciebie rzadką grupę krwi, ale ważniejsze, że jest ona zdrowa. Zostaniesz przewieziona do Edenu. Masz jedną godzinę aby się spakować i przyjechać tu. Pojedziesz na pustynię. Nie możemy Ci powiedzieć jaką. Twoja siostra, mama i tata już tam są. Ciesz się, niektórzy są rozdzielani. Jest tylko 70 miejsc na Polskę. Jeśli nie zdążysz zastąpimy Cię.
- Na ile tam jadę? - Wykrztusiłam. To było niezwykłe. Mimo, że brzmiało to tak dziwnie ja traktowałam to jak na przykład mycie zębów. Rutynę.
- Na zawsze. - Niczym puch rozwiano wszelkie moje wątpliwości.
- Co z tymi którzy zostaną? Czy oni wiedzą?! - Zaczęłam się orientować co mają zamiar zrobić. Czystka. Ale po co?
- Zostaną zdegradowani. Wiedzą tylko Twórcy i zatwierdziciele Edenu. - Głos robota nie wyrażał emocji. We mnie zaczynały uderzać. Co z przyjaciółmi? Co z resztą rodziny?
- A... a... daleko tam jest? Kiedy ludzie zostaną... zdegradowani?
- Procedury zakazują udzielania informacji o umiejscowieniu Edenu, procedura degradacji zostanie zatwierdzona gdy minie pierwszy rok od umiejscowienia w Edenie pierwszych ludzi.
- Co mam spakować? Czy moja rodzina już wyjechała? - Nie mogłam uwolnić tych emocji. Dusiły się we mnie. Spokój z jakim zadawałam pytania samą mnie zadziwiał.
- Prosimy o spakowanie jedynie produktów pierwszej potrzeby, Pani rodzina już wyjechała.
- Ja... dobrze, już za dziesięć minut osiemnasta. Do kiedy mam czas?
- Damy Ci czas do 19 ale lepeij bądź 10 minut wcześniej.
Wybiegłam z zatłoczonej stacji. A więc to tak. Myśli kłębiły się po całej głowie. Co spakować? Czy moge komuś powiedzieć? Jak wrócić do domu? Chwilę potem sama skarciłam się za swą głupotę. Przecież mimo wszystko, Szybka Kolej miejska kursowała ze stacji. Zegar wskazywał już 18:10. Kolej przyjeżdżała za 10 minut. Co oznaczało, że przed kolejną SKM'ką miałam 30 minut a i tak nie wyrobię się na czas. Trzeba było zaryzykować, pięć minut wcześniej przyjeżdżała Kolej Mazowiecka. Olałam kanarów. Za dosłownie miesiąc może być dla nich koniec świata. Brutalny tok myślenia sam mnie zdziwił. Na codzień byłam wrażliwa. Okazało się, że dosłownie jedno zdarzenie może całkowicie zmienić mój charakter. Kolej, przyjechała przed czasem, a ja po pięciu minutach już byłam pod domem. Wzięłam spod wycieraczki klucz i weszłam do domu. Paczadło już po chwili otarło się o moje nogi.
- Jak możemy zostawić kota?! - Paczadło spojrzało na mnie swoim smutnym wzrokiem.
- Miau - zabrzmiała odpowiedź na moje oburzenie.
- Raz kozie śmierć - szepnęłam i wpakowałam kota do torby. Jakkolwiek głupio to brzmiało, był to jedyny sposób na to, żeby kot nie zmarł, je wyłącznie kocie chrupki i czystą wodę. Bez rodziny, nie przeżyłby tygodnia.
 Paczadło rozgościło się w torbie, niedługo wraz z nim zagnieździło się tam parę ubrań, szamponów, dwie szczoteczki do zębów, pasta. Zdecydowałam się na rodzinne klejnoty. Parę sznurów przedwojennych pereł, złote pierścionki. Woda. Tak, potrzebowałam wody, w końcu robot wspominał coś o pustyni.
- Paczadełko, zapomniałam wziąć dla Ciebie jedzenia. - wtedy dotarło do mnie, że mój ukochany kot pożera tylko kocie chrupki. - Paczadło... co ty będziesz jadł?
Puchaty kot oblizał się na słowo "jadł" i machnął puszystym ogonem Persa.Był cały biały. Zawsze gdy mnie zrozumiał miauczał. Nie wiedziałam czy to świadczy o jego wyrachowaniu, czy skrytej inteligencji. Zdałam sobie sprawę, że jest już bardzo późno i wybiegłam na peron by zdążyć na Kolej. Lokomotywa podtoczyła się na opustoszałą stację a ja, powróciłam do okupowanego przez wszystkich mieszkańców od Anina po Falenicę miejsca.
***
- Estera? - słowa uderzyły mnie od tyłu, gdy się odwróciłam zobaczyłam dziewczynę, która stanowczo szalała z fryzjerem. Włosy były względnie rude, jednak ilość brązowych, czarnych i blond pasemko utrudniała decyzję. - Szybko, autokar odjeżdża za dosłwnie. - Spojrzała na zegarek -  9 minut.
- A gdzie jest ten autokar? - zapytałam, znów ktoś mnie uważa za nadinteligentną telepatkę.
- Nie powiedzieli Ci? Wejdź do tego samego pokoju, gdzie podają wyniki, przejdź przez plac i zapakuj bagaż. - mrugnęła do mnie okiem i dodała - przypilnuj mi miejsca, widzę, że muszę Cię nieco uświadomić.
Odeszła pośpiesznie. W kierunku innych, którzy wyglądali na równie zbłąkanych co ja. Poszłam wymuszenie wolnym krokiem do A04. Kot wymachiwał swoim ogonem w niedomkniętej torbie. Rzeczywiście, gdy uchyliłam drzwi sali zobaczyłam wyjście. A gdy wyszłam zobaczyłam placyk - czyli tak w sumie zaniedbany ogród przy opustoszałej posiadłości po sąsiedzku ze stacją. Autokar tam stał. Był nowy. Błyszczący. Gdy weszłam do środka wręcz oczarował mnie nowoczesnością. Fotele nie były ustawione w typowy dla autokarów sposób, Można je było przestawić. Wszędzie była elektronika. Czułam się jak w dość dużym, dobrze urządzonym mieszkaniu.
- Proszę zająć miejsca, za dwadzieścia minut dotrzemy do Okęcia. - W autokarze dostawało się wręcz oczopląsu. Biel przeplatająca się z czernią i odcieniami szarości. Gdzieniegdzie jakieś kolorowe, sportowe torby. Ludzie i ich rzeczy wyłaniali się z monokolorystycznego tła. Udało mi się zobaczyć znaną już dziewczynę z kolorową czupryną.
- Hej, jak Ci tam - zawołałam nie dbając o brak zwrotu grzecznościowego. - Mogę z Tobą porozmawiać?
- Hej, nie jestem "Jak Ci tam" tylko Ania. - Powiedziała dziewczyna.
- Ok, zapamiętam. - uśmiechnęłam się do Ani. - Czy mogłabyś mi powiedzieć, to co wiesz? Na temat Edenu oczywiście.
- Jasne, nawet muszę - uśmiechnęła się bez śladu zażenowania. - Tam jest pięknie.
Nacisk na słowo pięknie samą mnie zadziwił. Wypowiedziała go z emocjami. Wcześniej wszystko mówiła całkowicie bez podekscytowania.
- Muszę Ci powiedzieć, że to nie do końca jest pustynia. Cały Eden jest... jakby kompleksem szklarni. - usiadłyśmy obok siebie by spokojnie porozmawiać. Aż do Okęcia cała droga zeszła na opowieści o Edenie. Od czasu do czasu dziwiłam się ogromem wiedzy jaki czaił się w Ani, mówiła niby od niechcenia, ale widać po niej było ekscytację. Po trzydziestu minutach jazdy sptałam:
- A skąd ty o tym wiesz?
- Ja już tam byłam - posłała mi uśmiech. - Eden nie jest nowym obiektem, istnieje już całe dwa miesiące. Byłam jedną z pierwszych osób któe tam pojechały. W końcu postanowiono mnie w sytuacji kariery, gdzie będę krócej pracować, jeżeli wprowadzę wszystkich z Polski do systemu rajskiej szklarni. Dzisiaj zaczynam.
- Prosimy wysiadać, za chwilę wyruszymy samolotem do Edenu. - Odrzekł łysy mężczyzna, który wcześniej dowiózł nas bezpiecznie na lotnisko. - samolot nie poczeka.
Samolot, którym mieliśmy lecieć nie był zwykły. Nasza około 30 0s0bowa grupa musiała wsiąźć do... niewielkiej wojskowej awionetki, pozbawionej komfortu, ale za to niewykrywalnej przez radary. Cała była zielona, lekko zazaczona wzorem w moro. Wnętrze nie kusiło, przetarte, zużyte fotele ugięły się pod ciązkością nawet najmniejszych i najlżejszych uczestników wyprawy. Obok mnie usiadła nasza przewodniczka. Przepytanie jej o wszystko, cego nie wiedziałam było dla mnie priorytetem.
- Czym jest droga kariery? - zapytałam pamiętając jej ostatnią odpowiedź.
- Hm... - zamyśliła się. - Jednoznaczne stwierdzenie będzie bardzo trudne, ale myślę, że zrozumiesz. My, ludzie którzy już mieszkają i niedługo będą mieszkać, w Eden - pracujemy. Nie mamy jednak zbyt dużego wyboru mówiąc szczerze. Każdy z nas ma ojca, bądź matkę w zawodzie jaki sobie wybrali. Uczyli się na studiach, w technikach. Mieli wybór co chcą robić w życiu. Rozumiesz?
- No - odpowiedziałam nieśmiało. - mniej więcej.
- My też mamy możliwość wyboru własnej pracy, jednak w zmniejszonym zakresie - Ania żywiołowo gestykulowała - na przykład, uczysz się nie na konkretnie obrany zawód. A poprostu dziedzinę nauki bądź rzemieślnictwa. Kolejny Ci dam przykład, uznajmy, że uczysz się fizyki. Gdy się już nauczysz, w Eden dostajesz tak zwaną "Ważną Dziesiątkę". Ta dziesiątka, to oferty pracy dopasowane do dziedziny którą wybierzesz. Zazwyczaj oferty są dzielone na 3 części życia. Czyli, w pierwszysch dziesięciu latach  możesz pracować wraz z zespołem nad własnymi projektami, kolejne 20 lat spędzasz na pracy przy doświadczeniach, a w ostatnich 10 latach uczysz na uniwersytecie fizyki. Nadążasz?
- Chyba tak, czyli po prostu tak jakbym dostawała ofertę jak będę żyć związaną z moim wykształceniem? - zapytałam próbując zebrać myśli.
- Tak, własnie o to mi chodzi. - Kolejny raz Ania się uśmiechnęła.
- Aha, Aniu. Wybaczysz mi jeżeli teraz położę się spać? Latanie samolotem źle wpływa na mój układa trawienny. - pogłaskałam się po wydającym dziwne dźwięki brzuchu.
- Tak, jasne, rozumiem - lekko skrzywiła swoją umalowaną twarz. - Jak coś z tyłu jest łazienka dla personelu, jeżeli będziesz musiała skorzystać daj mi znać.
Kolorowo włosa odeszła do załogi na tył awionetki, a ja lekko pogrążyłam się w śnie o Edenie.

Zamówienie przyjmę

Miałobyć od 00:00 ale poszłam spać tak więc tradycjonalnie przypomnienie:

Przy czym nadmieniam, każde zamówienie za SS zostanie zrealizowane w pierwszej kolejności, i zrealizowane bezwzgędu na trudy.

Przerobiony

Nagłówek miał być na inny konkurs, jednak właścicielka wykazała się nieodpowiedzialnością i zostałam z nagłówkiem na lodzie. Ale szkoda mi go na licytacje. XD

ZAPOWIEDŹ

ku chwale Pauli i jej zachciankom XD

97#. Królowa siniaków

Moja praca na creative talent już ma nazwę, "Królowa siniaków" i przejdzie do historii jako jeden z graficznych klopsów. Zaczęło się od tego, że nie doczytałam zadania i zrobiłam włosy ze zdjęcia -_- a potem pierniczyłam się z tłem z motylkami, które wyglądają jak ćmy latające nad fekaliami (humusem). No ale cóż. Miejcie 1 wersję:

Ahahaha. Te ćmy nad lalką. Ahahaha. Już tutaj było własne odzienie, jednakże wzorowane na czymś co widziałam w KDT(obecnie marywilska) i mi się spodobało :3 Włosy niesamodzielne jednak więc nie wysłałam. Chwała mi za to, że zdążyłam jeszcze raz, tym razem w całości przeczytać zadanie. Wtedy powstało to cudo niewido zwane klopsem i klapą:
Tu też ćmy nad fekalią, co za ból.
Ogółem praca jest beznadziejna :)

Czemu królowa siniaków? Popatrzcie na cieniowanie nóg :P




Zakładko pod nazwą klopsy graficzne, powitaj nowego posta.

Jednakże muza za ładna do tego klopsa :c

96#. Koleje koło mego domu są. Na nich się wzoruję ^^

Żeby zrozumieć, czemu przyjęłam wymagające zamówienie trzeba zrozumieć bolesny fakt - lubię komunikację miejską. A jeśli chodzi o pociągi to już w ogóle. Moje gimnazjum znajduje się dosłownie rzut beretem od stacji. Mój dom, 5 rzutów beretem. Więc jak łatwo się domyślić SKM'ki są moim sposobem miłego powrotu do domu. Szybkim do tego.

wersja dobra na bloga, po pomniejszaniu

wersja mega szczegółowa prawy przycisk myszy, otwórz w nowej karcie :3
Tym razem, przy nagłówku pomagał mi nieco tata :3 Wspierał raczej i komentował niźli pomagał. Ale oj tam.

Muza:
(też są pociągi :))

Przypomina mi nieco miejsce wypadów wakacyjnych na wieś to miejce z teledysku. Tam też jest niedaleko kolej. Charczerka, ściągnij to sobie jeżeli dasz radę i przyznaj podobieństwo do wakacyjnych naszych tras do sklepu :P

edit: (tło)

ZAPOWIEDŹ


"Eden" Prolog i pierwszy rozdział.

Kto by się spodziewał, że będę próbowała jeszcze coś napisać po klęsce z "Zza grobu"? A jednak. Podobno nawet wciąga.
-----------------------------------
Prolog
Zabrali nas wszystkich. Pamiętam te badania. Czysta krew, brudna krew. Zapach śmierci dochodzący spod tylnych drzwi dawnej stacji kolejowej. Zabijali wszystkich nieczystych. Skażonych jak to nazywali "Genetyczną zarazą". Z IQ poniżej 120. Ci którzy nie sięgali norm i którzy mieli choć mały psychiczny bądź fizyczny defekt. Te rekalmy z telewizji. Propaganda. Nazwali ten projekt "Eden" - każdy  miał się stawić w wyznaczonym budynku. Często wybierano placyki kultury, stare stacje kolejowe czy nawet dawne szkoły.Na całym świecie. Od początku wiedzieli co się dzieje. Gdy stawiłam się w stacji kolejowej Warszawa Falenica, musiałam czekać prawie pół dnia. W końcu przyjął mnie doktor. Na oko 50 lat. Siwe włosy, przerażony wzrok. Szpenął "Uciekaj". Nie posłuchałam.
Rozdział 1
 Weszłam do gabinetu. Sterylny, nie skażony. Pełen zapachu leków. Widać było, że te zaimprowizowane leżanki czy biurka zjawiły się tu tylko na chwilę. Przyjął mnie inny lekarz gdy tamten poszedł na zaplecze.
- Imię i nazwisko? - spytał rytynowo.
- Estera Kawińska. - odpowiedziałam pozbawiona wszystkich złych przeczuć.
- Data urodzenia? - beznamiętnie wypowiedział.
- Trzynasty czerwiec tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego piątego roku. - Wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Nie lubiłam pytań o wiek. Jakby nie mógł po prostu spojrzeć do karty pacjenta.
- Usiądź na leżance, zbadamy puls i tętno. Potem wejdziesz na wagę i zobaczymy jak duża jesteś. - Uśmiechnął się. Ten stary złośliwiec z przyklejonym do oczu spokojem złośliwie się uśmiechnął.
- Dobrze. - Ucięłam.
- W normie, 86 na minutę. - miałam go ochotę pacnąć w twarz. Na co mi te liczby, po co te badania? Jakby myślał, że mam wybitne oceny z biologii i może jeszcze znam średnie tętno u młodzieży.
- To dobrze? - Spytałam poirytowana starym zwyrodnialcem. Zaczynał mnie denerwować. Był taki ospały. Zachowywał się jakby ktoś dał mu proszki nasenne.
- Bardzo dobrze. Masz jeszcze tętno nastolatki. - Uśmiechnął się. Znowu. Tak bardzo denerwująco, przenikająco. - Stań na wadze.
Stanęłam na tej wadze. Wiedziałam co zaraz powie - "w normie" - te słowa prześladowały mnie od dnia narodzin. Waga  - w normie, wzrost - w normie, wzrok - w normie. Taka normalność sama łamała zasady normalności czyniąc mnie czymś w rodzaju nadczłowieka. Tak bardzo mnie to denerwowało.
- Całe 55 kg, troszkę za mało bo mierzysz 177 cm. Ale nic się nie martwimy, nie wykracza poza normy z akt. - Nie kapowałam tego człowieka. Ciągle gadał, że jakieś normy. Skąd je znał? Kto je wyznaczył? Czemu to ja nie mogę zadawać pytań. Wtedy to do mnie dotarło, wydobyłam z siebie...
- Jakie normy? - Głos mimo wszystko drżał.
- Normy Edenu. - Odpowiedział. Pozostawił mnie w punkcie wyjścia.
- Aha - odpowiedziałam mu równie inteligentnie. Zaraził mnie tym swoim poziomem inteligencji.
- Teraz pójdziesz tam - wskazał palcem białe drzwi. - Zbadamy Ci krew, a potem zobaczymy poziom IQ.
- Aha - Powtórzyłam. Jak roślinka. Tylko to aha.
Gabinet za białymi drzwiami mnie zaskoczył. Jeśli poprzednie pomieszczenie uznałam za sterylne, to to już jest luksus maksymalnej sterylności. Pani w białym stroju i z czymś w rodzaju czepka-siatki ruchem ręki zaprosiła mnie na fotel. Uważnie patrzyłam na igłę. Bardzo cienką. Nigdy takiej nie widziałam. Wbiła ją. Jakby ugryzł mnie komar. Takie śmieszne uczucie. Łachotki.
- Tam - Wydusiła zza maseczki na twarz. - Do sali A04.
Nic mi nie dała. Żadnego wacika. Żadnego siedzenia 30 minut żeby nie zemdleć.
Gdy otworzyłam wskazane drzwi znów znalazłam się w typowym wnętrzu stacji. Drzwi z napisem A04 były tuż przede mną. Zapukałam by usłyszeć proszę. I tak się stało.
- Proszę - Nie wierzyłam czyj słyszę głos. Moja własna wychowawczyni. Pani Kisuk też była w to wplątana. - Jeszcze trzy osoby i zaczniemy test.
Jeszcze tego brakowało. Dopiero co pobierali mi krew a już mam pisać test. Zdziwiłam się gdy spojrzałam na swoją rękę. Zero obrzęku. Nie widziałam ani kropli krwi. Zupełnie jakby w ciągu nie więcej niż minuty ręka się zagoiła.
- A to Ci dopiero haczyk. - szepnęłam pod nosem.
W 15 minut potem zjawiły się kolejne osoby. Warto powiedzieć, że każdy na sali był na oko w innym wieku. Byli starcy i dzieci nie myślę, żeby starsze niż przedszkolaki. Cała 50, może 60. Brunetki, blondyni, rudzielce. Śniadzi, piegowaci, bladzi. Grzecznie czekający na wyrok. Przed moją twarzą wylądowały cztery kartki. Pytania były zadziwiająco łatwe. Logika. Tak, w tym byłam mocna. Po 30 minutach wszystko rozwiązałam. W końcu rozejrzałam się po sali. To był zwykły dworzec, tyle, że oddzielowny ściankami z płyty OSB i pozbawiony dworcowych ławek dla oczekujących. Pisaliśmy na jakichś tanich stolikach z Ikei. Niby zainwestowali w to, ale o niektóre rzeczy stanowczo nie zadbali.

Opinie? Chcecie więcej?

95#. No diggity


Pierwszy nagłówek z facetem w tle. Od razu kłopoty z proporcją głowy które poskutkowały zatrważającą ilością prawie nie różniących się edit'ów. Ot co. Kurtka sprawiała mi kłopyty.

Formalność
Hip hop lat 90' do mnie przemawia. Zwariowałam.

Kukiełki w refrenie są fajne :3

A wy jak? Myślicie, że się w muł staczam?

94#. Ahahaha, ja i didżital pajnting.

Klops stulecia
Oto on(a):

Przynajmniej całe rysowałam z mózgu. Jeśli gdziś tam się błąka, w śladowych ilościach. Całe 30 minut :P Taka będzie na to zakładka - Klopsy graficzne. Ahahaha. 



Piosenka ze śmiechowym tekstem, toteż pasuje. Mam kolejkę długą na 3 osoby i jeden nagłówek z cenzurą. Co za jaja. Nie mam czasu. Ah ty historio, ah ty fizyko, ah ty biolo.

Uśmiechacie się pod nosem?

Zamów nagłówek


------------------------------------------
wybrałam IzaBellę oraz 13dominikę13. Pomysły genialne :3 Więcej nie biorę.

93#. Ile to już było tytułów, czemu nie było Enyi?

Ostatnio wsłuchuję się w piosenki Foster the people, Florence + the machine oraz Enyi. Z czego kolejność jest zupełnie powykręcana, nie sugerujcie się nią. Poza tym wygrałam wszystkie konkursy w których wzięłam udział, co oznacza, że gdy zostanę SS będę mogła w końcu kupić choć jedno Le (mój czajnik się nie liczy). W najbliższym czasie planuje przyjąć 1 zamówienie. Tak fajną drogą jak Migonetta (pozdrawiam Ciebie!) czyli podajesz pomysł - wizję. Ile byś za owość zapłacił, a ja to wszystko przegądam i wybieram 1-3 najciekawsze pomysły i je realizuje. Ot co mam do powiedzenia nie o nagłówku.

Nagłówek:
Prawy przycisk myszy>otwórz w nowej karcie. Wtedy zobaczysz rozmiar duży

Napewno, doczekam się pretensji od anonima, że znów na konkurs, że ja nie dobra. Oj tam. Przeżyję :3

Pozowała mi paula5959 <3 Uznałam, że jej twarz jest piękna, i muszę z nią zrobić nagłówek. A  w ogłoszeniu konkursu nie było, że musi być twarz właścicielki (patrzę z sprytem w oczach). Także więc, pozostaje mi czekać na reakcje organizatorki. W sumie mogę zmienić twarz i karnacje. Ale wtedy umknie cały czar pracy. O.

Piosenka inspiracja:


Ale jest mi sennie, ale jest mi gorąco, ale jest mi narzekalnie.

92#. Jak szaleć, to na całego i dwa dni dłużej

Tak bardzo disco, tak bardzo Kylie Minogue.


Ale mi się oczy kleją. Normalnie co to jest, żeby po nocach wrzucała z nudów nagłówki, hę? Włosy zerżnęłam z pracy na CT bo niechciało mi się robić nowych a sukienkę potraktowałam gradientem i napisami. A to wszystko po to by to sprzedać. Nie będę zachłanna na dużą cenę, i tak naprawde jak tylko przekroczy pewną magiczną liczbę odrazu sprzedam. Nie jestem do końca zadowolona z efektu - to miałybyć tylko ćwiczenia a wyszło co wyszło. Z worka takie szydło. Ale jak komuś się tak spodoba, że zachce dać za to np. doładowanie, jakiś ciuch to ja bardzo chętnie skosztuję.

edit wersja z tłem:

Cena wywoławcza: 25 sd+prowizja
Minimalne przebicie: 5 sd+prowizja

Licytujesz? Podaj cenę z prowizją!
Nie licytujesz? Zdradź swą opinię!